SZKOŁA
KOMUNIKATY

PRZETARGI

DYREKCJA
NAUCZYCIELE
RADA RODZICÓW
SAMORZĄD UCZNIOWSKI
BIBLIOTEKA
ŚWIETLICA
PEDAGOG SZKOLNY
PATRON
HISTORIA
UCZNIOWIE
WYDARZENIA
UROCZYSTOŚCI
IMPREZY
KONKURSY
PRZEDMIOTOWE
SPORTOWE
KULTURA
TEATRZYK "ALBERCIK"
INNE
PRACE UCZNIÓW
GALERIA FOTO

KSIĘGA GOŚCI
NAPISZ DO NAS
LINKI
ARCHIWUM



|
.....:::::
STRONA GŁÓWNA - AKTUALNOŚCI :::::.....
UTWORY NAPISANE PRZEZ UCZNIÓW
NIEZWYKŁY
LIST
Tego , co
przydarzyło mi się pod koniec tego roku szkolnego nie zapomnę do końca
życia. Poszłyśmy z Magdą do biblioteki. Często chodziłyśmy tam odrabiać
lekcje lub po prostu wypożyczałyśmy książki do poczytania. Tym razem nie
było inaczej.
Magda
siedziała przy stoliku i pisała jakieś wypracowanie, a ja krążyłam między
regałami, nie wiedząc , czego szukam. Mój wzrok przykuł, sądząc po
wyglądzie, bardzo stary, opasły wolumin. Właściwie nie wiem, dlaczego
zwróciłam uwagę na tę książkę. Może to mój szósty zmysł? Albo talent do
pakowania się w kłopoty. Wzięłam do ręki książkę i o mało co jej nie
upuściłam. Było okropnie ciężka i odrywała się od niej okładka. Oparłam ją o
regał i otworzyłam na pierwszej stronie. Po dłuższych oględzinach
stwierdziłam, że książka jest tylko historią jakiegoś dawnego rodu, a
właściwie pamiętnikiem jakiegoś z jego członków. Aczkolwiek bardzo mnie
zirytowało jedno zdanie: „ W przyszłości zostanie część mnie po wieczne
czasy”. Skrzywiłam się. Co to miało niby znaczyć? Nie wiem, co wtedy mnie do
tego skłoniło, ale postanowiłam wypożyczyć tę książkę. Potem szybko
schowałam ją do torby tak, żeby nie widziała tego Magda. Właściwie to nie
wiem, dlaczego chowałam ją przed najlepszą przyjaciółką, ale coś mi
podpowiedziało, że tak będzie lepiej.
Wieczorem, leżąc już w łóżku, przeglądałam powoli kartki tomu. Spomiędzy
dwóch sklejonych kartek wystawał róg koperty. Pociągnęłam za niego i powoli,
rozklejając kartki tak, aby ich nie uszkodzić, wyciągnęłam pożółkłą ze
starości kopertę. Nie zastanawiając się ani chwili, otworzyłam ją i mocno
się zdziwiłam. Był to list i na osobnej kartce jakaś mapka. Adresatem listu
był ktoś, kto pierwszy go przeczyta, czyli sądząc po stanie koperty – ja nim
byłam. Szybko przeczytałam kilka linijek tekstu i z każdą coraz bardziej
otwierałam oczy ze zdumienia. List był pełen archaizmów. Z treści
wywnioskowałam, że ktoś, kto był nadawcą listu, powierzył mi jakieś zadanie.
Nie za bardzo wiadomo było o co w tym wszystkim chodzi, ale jedno
zrozumiałam: mam pójść za wskazówkami z listu, najlepiej tak, żeby nikt tego
nie zauważył. Teraz jest noc. Ciemno. Nikt nie zobaczy.
Podjęłam
błyskawiczną decyzję i po chwili stałam w drzwiach wyjściowych ubrana, z
plecakiem na plecach i pożółkłą kartką papieru w ręce. Wyjęłam z garażu
rower. Jeśli dobrze zrozumiałam nadawcę, teraz powinnam pójść zgodnie ze
strzałkami zamieszczonymi na wiekowej mapce. Trochę utrudniało mi zadanie
to, że teraz miasto wyglądało nieco inaczej, niż za czasów Pana Jakiegośtam.
W miejscu, gdzie dzisiaj stoi ogromne centrum handlowe, kiedyś znajdował się
niewielki ciąg domków. Na szczęście część rzeczy tylko w niewielkim stopniu
uległa zmianie. Na przykład park. Wcześniej było tu coś w rodzaju lasu ze
ścieżkami, tyle tylko, że po jego drugiej stronie nie było już miasta tak,
jak dzisiaj.
Jechałam
rowerem bocznymi ulicami miasta. Czasami miałam trudności z rozpoznaniem
miejsc z mapki, ale nie poddawałam się. Szczerze mówiąc, bałam się. I to
bardzo. W niektórych częściach miasta naprawdę lepiej jest nie kręcić się po
nocy, ale jeśli chciałam pozostać niezauważona, musiałam omijać największe
skupiska ludzi. Mijałam powoli zachodnią stronę parku, antykwariat z
książkami, butik odzieżowy i wiele innych sklepów. Nareszcie dotarłam do
pierwszego punktu, który był oznaczony wielką, czerwoną kropą na mapce.
Stałam na chodniku i niepewnie patrzyłam na rozwalający się dom. Okna były
powybijane i pozabijane deskami. W końcu przełamałam się i podeszłam do
drzwi. Zapukałam trzy razy i odsunęłam się kilka kroków do tyłu. Gdy po
jakimś czasie szczęknęły zasuwy drzwi, podskoczyłam przestraszona. W
drzwiach stała jakaś kobieta, która według mnie ledwo trzymała się na nogach
ze starości. Popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem i zapytała:
- No więc? Co cię tu
sprowadza?
- No… ja… - zaczęłam
niepewnie i niewiele myśląc wyciągnęłam zza pleców kopertę.
Gdy
kobieta ją zobaczyła, popatrzyła na mnie z przestrachem. Otworzyła szerzej
drzwi i zapraszającym gestem dała mi do zrozumienia, że mam wejść.
Poprowadziła mnie dość chwiejnym krokiem do drzwi na końcu ciemnego i
długiego korytarza. Weszłyśmy do niewielkiego pokoju, który miał być zapewne
salonem. Wskazała na sofę i usiadła, a ja obok niej.
- Jak… jak ją znalazłaś? –
Zapytała po chwili milczenia. Nie byłam pewna, czy mogę jej o tym
powiedzieć, ale po chwili z moich ust wypłynął potok słów. Gdy wysłuchała
mojej opowieści, podeszła do wielkiej, antycznej szafy i schyliła się z
wysiłkiem. Wyjęła z tekturowego pudełka mosiężny klucz i wręczyła mi go.
- Będziesz wiedziała, co z
tym zrobić. – Powiedziała i tym samym dała mi do zrozumienia, że powinnam
już iść. Bez żadnych wyjaśnień odprowadziła mnie do drzwi i otworzyła je,
lecz zanim zdążyłam cokolwiek zobaczyć, zatrzasnęła je szybko.
Wsiadłam na
rower i pomknęłam ścieżką za domem. W dalszym ciągu jechałam za
krwistoczerwonymi strzałkami. Jechałam bardzo szybko i wszystko wokoło
rozmazywało się w kolorową masę. W końcu wyjechałam za miasto. Dookoła mnie
rozciągały się pola, poprzeplatane czerwonymi makami, niczym ciasto
drożdżowe rodzynkami. Zmierzałam w stronę ciemnego lasu. Rzuciłam przelotne
spojrzenie na mapkę i upewniłam się, czy dobrze jadę. W końcu dotarłam do
punktu na mapce, który tym razem był oznaczony kolorem czarnym i wyraźnie
odznaczał się na tle wyświechtanego kawałka papieru. Przede mną wznosił się
rudawobrązowy pagórek wielkości większego biurka. Rozglądałam się bardzo
uważnie dookoła, ale na pierwszy rzut oka nic nie było widać. Dookoła były
tylko drzewa, krzaki i drapaczyny, które gęstą plątaniną ściskały mocno pnie
drzew. Jednak po dłuższych obserwacjach zobaczyłam na pniu drzewa, przy
samej ściółce wyrytą dziurę wielkości niewielkiego jabłka. Klęknęłam przy
drzewie i powoli, ostrożnie włożyłam rękę dziury. Pod palcami wyczułam coś
szorstkiego. Wyciągnęłam to z niemałym trudem. Początkowo myślałam, że to
będzie kolejny list, jednak okazało się, że to jest drewniana tabliczka, na
której były wyryte litery. Powoli odczytałam tekst, który nie był za długi,
tak, jak poprzednim razem. Jęknęłam z rozpaczą. Miałam szukać przejścia, aby
znaleźć coś, co może okazać się bardzo przydatnym. Pożałowałam tego, że w
ogóle znalazłam ten list. Pod tekstem narysowany był jakiś pagórek ze
strzałkami wokół. Domyśliłam się, że pagórek na tabliczce, to ten sam, który
mam przed oczami. Z początku nie wiedziałam, co strzałki oznaczają, ale
szybko doszłam do wniosku, że pokazują, gdzie jest przejście. Obeszłam kilka
razy pagórek dookoła i za szóstym razem zaczęłam odgarniać z niego liście i
bluszcz.
W końcu
odkryłam przejście i wysunęłam z kieszeni klucz, który dała mi starsza
kobieta. Włożyłam go do dziurki w prowizorycznych drzwiach. Drzwi szczęknęły
głucho i wydały z siebie szereg wzbudzających grozę skrzypnięć. Pchnęłam je
mocno i na klęczkach weszłam do środka. Niepewnie rozglądałam się po ciemnym
wnętrzu pagórka. Przypomniałam sobie, że mam latarkę. Szybko ją wyciągnęłam
i zaświeciłam. Jeżdżąc snopem światła po ścianach, zamarłam. W otworze, na
przeciwległej ścianie leżała kolejna księga, tym razem w jeszcze gorszym
stanie, niż tamta, którą znalazłam w bibliotece.. Bez namysłu wrzuciłam ją
do plecaka, wyszłam szybko i zamknęłam drzwi na klucz. Nie miałam zamiaru
otwierać tej książki. Miałam dość wrażeń, jak na jeden wieczór.
Następnego dnia zaniosłam księgę do muzeum. Po kilku dniach dowiedziałam
się, że to jakieś bardzo stare dzieło. Niedługo po tym wszyscy wiedzieli,
kto ją znalazł.
I tak
niewiele wystarczyło, aby w Muzeum Narodowym była gablota z moim
znaleziskiem, a pod nią tabliczka z moim nazwiskiem. Mimo sławy, którą
zyskałam i satysfakcji nie miałam zamiaru otwierać więcej książek, których
wiek przekraczał więcej niż pięć lat.
Ewa Broszko klasa VI a ( praca nagrodzona w konkursie
profilaktycznym "Przygoda tuż za progiem" w ramach ogólnopolskiej kampanii
ZACHOWAJ TRZEŹWY UMYSŁ 2009)
"NAROL"
Gdy
przybędziesz do Narola w burzy,
Zapewne wykąpiesz się w kałuży.
Zechciej wtedy iść do narolskiego sadu,
By dostrzec owocowego gradu.
Owoce są w nim deszczem moczone,
A słoneczkiem suszone.
Następnie przejdź drogą przez łąki,
Które ogromem piękna zachwycić cię mogą
Tak, by znaleźć się w Narolu
I przystąpić do zwiedzania
Bez żadnego namawiania.
Zacznij od pałacu,
Bo jego piękno wszystkich zaprasza,
Lecz swą historią każdego odstrasza.
Gdyż w pałacu na placu
Wielkie pany siedziały
A, że się dobrze bawiły,
To pałac z dymem puściły.
Gdy cały pałac zwiedzisz
I wszystkie zakątki pośledzisz,
Wówczas ruszaj aleją do kościoła,
Bo tam Chrystus Ciebie woła.
Na koniec wędrówki zrób piknik
Sobie nad rzeką Tanew
I nie zapomnij zostawić po sobie śladu.
Ewelina Wielgosz kl. V b (2008)
"ZABYTKI
NAROLA"
Narol to miasto małe,
lecz zabytków tu wiele:
zamek, cerkiew, kościół
wyliczać można wiele.
Nasz Narol mały z zamku słynie
Zabytek to wielki, chociaż jest w
ruinie,
mieszkali w nim Hrabiowie i wielcy
panowie
i tak się bawili, że zamek spalili.
Lecz na wzgórzu cerkiew stoi.
Stara, zabytkowa, bardzo zniszczona,
A obok cerkwi kapliczka, troszkę
odnowiona.
Mamy też dwa cmentarze,
a na nich leżą nasi pradziadkowie.
Na rynku stoi pomnik Floriana Świętego
jest to patron Narola, miasta naszego.
Obok kościół dumnie stoi.
Obszerny, czysty z dzwonnicą starą i
zegarem,
który dzwoni.
Paulina Warzocha kl. IV a (2008)
„Niebieski wiersz”
Kiedy wyjdę z domu niebieskiego
Zobaczę niebo.
Wszystko dookoła będzie niebieskie
Tak jak kwiatki bratki.
Będę ubrana na niebiesko
I moje koleżanki też.
Szkoła będzie niebieska
I droga też.
Malwina Kostrzycka (2007)
,,Malarka’’
Jesień
rozściela swój barwny płaszcz,
pokrywa ziemię
paletą barw.
Drzewa
złotem obsypuje,
czerwienią owoce
maluje,
czasem srebrem
świat oszroni,
szarą mgłą łąki
osłoni.
Wiatr
płacze, srebrne nici babiego lata,
z ulic kolory
liści wymiata.
Słońce
już nawet czerwienią błyszczy,
scala swój blask z
kolorem liści.
Jesień
pięknie maluje obrazy.
Cudne
widoki i krajobrazy,
bezcenne dzieła
sztuki natury,
idealne kompozycje
jesiennej kultury.
Jesień
malarką jest doskonałą,
mistrzynią
pędzla, artystką wspaniałą.
|
STYPENDIA
NAUKOWE
SPORTOWE
IM.POSŁA ZUCHOWSKIEGO
NAUCZANIE
PLAN LEKCJI
ZAJĘCIA POZALEKCYJNE
STATUT
SYSTEM OCENIANIA
ZAJĘCIA POZALEKCYJNE
PROGRAM WYCHOWAWCZO-PROFILAKTYCZNY
REGULAMIN WYCIECZEK
REGULAMIN BIBLIOTEKI
REGULAMIN ŚWIETLICY
REGULAMIN STOŁÓWKI
DLA NAUCZYCIELI
KARTA NAUCZYCIELA
FUNDUSZ SOCJALNY
REGULAMIN WYNAGRODZEŃ
KSZTAŁCENIE SPECJALNE
PUBLIKACJE NAUCZYCIELI
NAROL
HISTORIA
ZABYTKI
NAROL W OBIEKTYWIE
LEGENDY NAROLSKIE
|